sobota, 2 sierpnia 2014

MAŁY HAUL+ CO U MNIE :)

  Witajcie kochani! Gorąco dzisiaj było, prawda? Wczoraj pogoda nie dopisywała, ale dzisiaj jak najbardziej :) Siedzę sobie właśnie przed laptopem, słuchając koncertu One Direction puszczonego z YouTuba i piszę ten post, popijając wodę z lodem oraz delektując się tym, że wreszcie nie jest mi gorąco. Dzień minął mi pracowicie. Posprzątałam swój pokój, a potem tata zagonił mnie do sprzątania kątów przy podłodze w łazience (tak wiem, dziwne to xd). Wczoraj odebrałam swoje okulary. Niestety mam wadę wzroku (-1.5) i muszę je nosić. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że wreszcie dobrze widzę... Nie rozpoznawałam ludzi na ulicy, nie widziałam z tablicy, nie mogłam przeczytać nic na telewizorze... Koszmar! Nareszcie to się skończyło :) Martwi mnie tylko to, że ta wada będzie się powiększać...

Na szkle nie ma żadnego wzorku. To co tam widać to tylko odbijające się światło lampki ledowej. Nie miałam dobrego światła, więc ratowałam się jak mogłam :)


  Wczoraj byłam na zakupach i postanowiłam, że zrobię mały haul :) Większość rzeczy tutaj przedstawionych jest z dnia poprzedniego, ale nie wszystkie. Przepraszam Was za jakość zdjęć, ale nie miałam dobrego światła i bateria mi padała, więc musiałam szybko cykać fotki. Uprzedzam, ceny będę podawać w zaokrągleniu, bo według nie bez sensu jest pisać np. 9.99 :)




Zawsze kupowałam zwykłe, najtańsze zeszyty. Teraz idę do technikum i chciałam wypróbować coś lepszego. Nie wiem jak się sprawdzą, ale podobno ma tusz nie przebijać oraz pisanie i czytanie ma być wygodniejsze. Cena:10zł za 3 zeszyty


       Postanowiłam popracować nad moim angielski. Mam nadzieję, że ta książeczka mi pomoże. Trochę ją przeglądałam i stwierdzam, że jest przejrzysta oraz wygodna do nauki. Wszystkie zwroty i słówka podzielone są na różne okoliczności do rozmowy np. na zakupach, na wakacjach itp. Cena: 15zł


W moim poprzednim wpisie zachwalałam Garniera i napisałam, że kupię żel do twarzy z Garnier fruit energy jak mi się skończy żel z under twenty. Co prawda jeszcze mi sporo zostało tego produktu, ale wczoraj byłam w Rossmnnie i zobaczyłam, że mój upragniony żel z Garniera jest w promocji, więc bez wahania go kupiłam. Myślałam, że produkt ten będzie cudowny, wspaniały, najlepszy, ach och i w ogóle. Okazało się jednak, że jest... normalny, zwykły, szału jakiegoś wielkiego nie ma. Oczyszcza na podobnym poziomie co żel z under twenty. Trochę się zawiodłam, bo myślałam, że będzie taki dobry jak tonik i Garnier 3w1. Na razie tylko 2 razy używałam tego żel, może wkrótce czymś mnie zaskoczy, ale wątpię. Cena: chyba 11zł w promocji/ ok.17 bez promocji

 Jakiś czas temu byłam w Sinsay'u i znalazłam taki oto crop top. Martwiła mnie trochę długość, ponieważ nie chciałam, aż tak dużo pokazywać ciała, ale jednak się na niego skusiłam. Nie wychodzę w nim na ulicę, ale na podwórko, kiedy jest upalnie na dworze nadaje się doskonale :) Cena: 10zł


 Będąc w Sinsay'u kupiłam również portfel. Nie jest on jakiś nadzwyczajny, ale mnie się bardzo podoba. Czarny portfel z nutką złotego? Dla mnie bomba! Cena: 10zł

  Jestem bardzo zadowolona z odżywki do paznokci 9w1 z Eveline dlatego postanowiłam zainwestować również w top coat. Jeszcze nie miałam okazji go wypróbować, ale mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. cena: ok.17zł 


 
 Od jakiegoś miesiąca lub dwóch stosuję oliwkę do skórek i paznokci z Eveline. Nie jestem z niej w ogóle zadowolona. Mam problemy ze skórkami i chciałam coś z tym zrobić. Pomyślałam, że skoro odżywka do paznokci z Eveline była świetna to oliwka również taka będzie. Niestety, myliłam się. Wczoraj mama dała mi oliwkę z Douglasa i mam nadzieję, że ona uratuje moje biedne skórki. cena oliwki z Eveline: 17zł 
cena odżywki z Douglasa: 50zł

 Od dłuższego czasu zastanawiałam się jak bym wyglądała, gdybym troszkę poprawiała moje brwi kredką. Teraz już wiem.... beznadziejnie. Nie wiem czy to wina tego, że za mocno umalowałam, czy dobrałam za ciemny odcień, a może po prostu nie pasują mi ciemniejsze brwi. Do kredki z essence nic nie mam, ale do tego jak w niej wyglądam już tak... ale zdaję sobie sprawę, że to nie jej wina :) cena: chyba 7zł


 Zawsze podkradałam mojej mamie białą kredkę. Ostatnio postanowiłam, że trzeba z tym skończyć i mieć swoją własną, więc poszłam do Natury i sobie kupiłam kredkę z essence. Jak na razie używałam ją tylko raz i nie mam do niej zastrzeżeń. Co do trwałości to jeszcze zbytnio nie mogę się wypowiadać. Mam ją na sobie mniej więcej od 4 godzin i tylko leciutko się zmyła. Cena: ok.6 (nie pamiętam dokładnie)

 Od pewnego czasu marzyły mi się czarne matowe paznokcie z błyszczącą końcówką. Postanowiłam, więc kupić top coat, który zmatowił by lakier. Niestety top coat z Lovely mnie zawiódł. Jakieś kopki mi się na pomalowanych paznokciach zrobiły (podejrzewam, że powietrze się dostało pod lakier). Możliwe, że to moja wina, bo za krótko poczekałam robiąc ten mój upragniony manicure. Nie wiem... W każdym razie moje pierwsze i drugie wrażenie nie było pozytywne, ale do trzech razy sztuka! Może się jeszcze przekonam :)  Cena: chyba 10zł, ale pewna nie jestem 

                                                                          *
                                                                          *
                                                                          *
                                                                          *

  I to już koniec mojego haulu teraz biorę się za robienie prezentu dla Kwiata, mam nadzieję, że będę miała okazję mu go dać w piątek na koncercie w Sosnowcu. W poniedziałek jadę do mojej przyjaciółki do Tych i będę tam przez tydzień. Nawet nie wiecie jak się cieszę! To będzie nasze 3 spotkanie! Niestety nie możemy się częściej odwiedzać, bo mieszkamy 200km od siebie, ale w poniedziałek pokonamy kilometry! O tym jak się poznałyśmy napiszę w następnym poście. Może zdążę jutro, a jak nie to połączę dwa wątki w jeden i po przyjeździe opiszę w skrócie całe 7 dni + to jak się poznałyśmy :)


Mam już małe drobnostki dla Dawida, ale chcę mu jeszcze książkę zrobić, po której mam nadzieję, że będzie mnie kojarzył. Jak widzicie *2 zdjęcia wyżej* troszkę tego jest (ok.90 wydrukowanych zdjęć) :D To będą wszystkie wspomnienia związane z nim w jednej książce.
 
                                                                          *
                                                                          *
                                                                          *
                                                                          *

Chciałam Wam jeszcze napisać, że wróciłam po długiej przerwie do gry na gitarze! Nawet nie wiecie jak się jaram z tego powodu! Hmmm może ten blog jednak mi pomaga i się zmieniam? Byłoby wspaniale :")






Zdjęcia troszkę stare, bo z sierpnia, ale trudno. Jeszcze grzywkę miałam :")

                                                                          *
                                                                          *
                                                                          *
                                                                          *
                                                                          *

Nareszcie skończyłam! Ok. cztery godziny mi to zajęło. Jestem z siebie dumna :) Bardzo byłoby mi miło gdybyście pozostawili ślad po sobie w postaci komentarza i jeżeli Wam się podoba mój blog to również obserwacji. Jak widzicie, dopiero zaczynam, a każdy życzliwy ruch z Waszej strony daje mi dużą motywacje. Pozdrawiam :)











czwartek, 31 lipca 2014

GARNIER CZY UNDER TWENTY- OTO JEST PYTANIE


      Od wielu lat stosuję produkty z under twenty i jak dotąd byłam z nich zadowolona. Jakieś niecałe 3 miesiące temu, kiedy reklama Garniera z udziałem Dawida Kwiatkowskiego ujrzała światło dzienne, postanowiłam spróbować czegoś innego i chyba pierwszy raz od 5-6 lat kupiłam produkt do twarzy niepochodzący od under twenty. Był nim tonik z Garniera. Moje wrażenie po pierwszym użyciu tego kosmetyku było na początku negatywne, ponieważ produkt wywołał na mojej twarzy lekkie zaczerwienienie i szczypanie. Wydaje mi się, że przyczyną tego była obecność alkoholu w toniku. Lekki ból miał miejsce głównie w okolicach podrażnionych np. przez jakieś niedoskonałości lub rozdrapane rany. Zaraz po tym nieprzyjemnym "skutku ubocznym", kiedy moja skóra wróciła do normalności poczułam przyjemną świeżość, czystość i gładkość cery. Stosując jak dotąd tonik z under twenty nie doznałam aż takiej czystości mojej twarzy.
                                                                       













    Kolejnym krokiem do zmiany mojej części pielęgnacyjnej było kupno Garnier czysta skóra 3w1 (żel myjący+peeling+ maseczka). Podczas stosowania tego produktu również lekko mnie szczypała skóra, ale trochę mniej. Maseczka sprawdziła się doskonale (na podobnym poziomie co moja ukochana maseczka z Soraya), peeling również bez zastrzeżeń. Garnier 3w1 jako żel myjący pozostawił mi trochę do życzenia. Wolę jednak bardziej rzadką konsystencje, ale przy produkcie 3w1 to chyba nie możliwe. Dlatego wybaczam to niedociągnięcie (nie wiem czy to odpowiednie określenie) Garnierowi :)
    Nie mogę się doczekać kiedy skończy się mój krem do twarzy oraz żel z under twenty i przetestuję te kosmetyki z Garniera. Tym razem "poluję" na Garnier Fruit Energy :)





<------ my must have!                            







<------ moja ukochana maseczka z Soraya

















 Reasumując: Pomimo długoletniej wierności under twenty postanowiłam zdradzić je z Garnierem. Mam wrażenie, że lepiej oczyszcza moja twarz i jest bardziej odpowiedni dla mojej przetłuszczającej się cery. Bardzo cieszę się, że urok Pana Kwiatkowskiego podziałał na mnie i postanowiłam ulec jego pokusie i kupić reklamowane przez niego produkty :)


















     A Wy jakich produktów do pielęgnacji twarzy używacie? Preferujecie Under Twenty, Garniera, czy jeszcze coś innego? Testowaliście serie Garnier fruit energy? Odpowiedzi proszę zostawiać w komentarzach (każdy ślad pozostawiony przez Was motywuje mnie do dalszej pracy). Zapraszam również do obserwacji :)

wtorek, 29 lipca 2014

RECENZJA






Witajcie kochani! Chciałabym się dzisiaj z Wami podzielić moją opinią na temat pędzla do różu i podkładu Duo Fibre Brush 187 (MAC) oraz podkładu matującego do twatrzy- Stay Matte (Rimmel).









Pędzel Duo Fibre Brush 187 (MAC) jest przeznaczony do podkładu oraz różu, ale każdy według swoich upodobań może znaleźć zastosowanie również w innych kosmetykach. Ja go wypróbowałam tylko do podkładu i stwierdzam, że jest on świetny. Dokładnie rozprowadza, świetnie kryje, nie trzeba mocno przyciskać w trakcie aplikacji, nie głupi włosia, nie traci kształtu. Po prostu ideał! Jedyny minus to cena... W Douglasie można go dostać za 215zł. Według mnie to bardzo dużo jak za pędzel, ale jakość i wykonanie wynagrodzi wszystko :)



 Pędzel składa się z dwóch rodzajów włosia- mięciutki niczym puch z wierzchu oraz twardszy w środku






Podkład Stay Matte (Rimmel) jak sama nazwa wskazuje jest to matujący podkład do twarzy. Jestem zadowolona z jego funkcji matowania oraz krycia. Nie tworzy efektu maski, cena jest adekwatna do jakości. Troszkę irytuje mnie gęsta konsystencja tego podkładu, ale da się przeżyć :) Według mnie zbytnio nie nadaje się do cery suchej. Pozostają wówczas na skórze nierówności (?) i widać, że coś jest nie tak. Jeżeli ktoś szuka dobrego podkładu w przystępnej cenie w 100 procentach polecam Stay Matte z Rimmela!





                                       Na zdjęciu zbytnio nie widać różnicy, ale w rzeczywistości jest inaczej

A Wy używaliście któregoś z tych produktów? Jaki są Wasze opinie na ich temat?